Strażnicy światła to mrożący krew w żyłach thriller osadzony w tajemniczej scenerii wysp, położonych u wybrzeża kalifornijskiego. Archipelag nie jawi się jako zupełnie bezpieczny, bowiem krążą legendy mówiące, że to miejsce zwane jest „Wyspami Śmierci”.

O fabule słów parę

Główna bohaterka powieści, Miranda, para się zawodową fotografią natury. Jest ogromną miłośniczką tej profesji – nadaje imiona swoim aparatom i obchodzi ich urodziny (czyli dzień zakupu). Przez rok mieszka na wyspie, która ma mniej niż dwa kilometry kwadratowe powierzchni. Chatę dzieli z sześcioma biologami, którzy badają populacje ryb i ptaków w okolicy. Misją Mirandy jest fotografowanie przyrody. Inni przyjmują zakłady, zgadując ile Miranda wytrzyma na wyspie – obstawiają tydzień, no może maksymalnie dwa. Jednak sytuacja będzie zgoła inna…

Innymi tubylcami wyspy i okolic są rekiny (słynne trio krwiożerczych bestii zwane Siostrami), wydry morskie, ptaki, wieloryby i gryzonie. Ataki rekinów to nic nadzwyczajnego. Ogrom szarych myszy wygląda na tej wyspie niczym ruszające się kamienie. Wyobraźcie to sobie… Niewielka przestrzeń, siódemka ludzi, mała chatka i… obrzydliwe gryzonie oraz żądne krwi rekiny.

Strażnicy światła – tajemnicze, acz interesujące

Szczerze, to miałam wątpliwości czy ta wiejska chata, w której mieszkają główni bohaterowie przetrwa aż rok (cieknący kran, rozpadająca się toaleta, wszędzie szczeliny i zadrapania). Jednak okazało się, że marnej jakości posesja to najmniejszy z ich problemów.

Na kartach książki poznajemy przeszłość Mirandy – wspomnienie jej rodziców, dwudziestoletnią tradycję pisania listów… Interesujące wątki z życia. To Miranda jest pierwszoosobowym narratorem, toteż wnikamy w jej umysł, więc nie można powiedzieć, że jest nam nieznaną postacią… Niemniej inni bohaterowie są niewątpliwie owiani mgiełką tajemnicy. Miranda i jej współmieszkańcy wyspy prowadzą życie jak bardzo bliska rodzina. Bywają zarówno chwile pozytywne, jak i negatywne, ale nie ma miejsca na prywatność.

Fabuła? Akcja rozkręca się stopniowo, ale dziwny niepokój i atmosfera czegoś przerażającego wyczuwalne są od początku. Ta książka jest taka… niezwyczajna, po prostu wspaniała! Widać, że autorka i kreatywność to dobrzy przyjaciele. Pełna potężnej mocy, oryginalna, egzotyczna. Geni pisze jak marzenie.

Ocena Ani
  • 9/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 9/10
  • 8/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 8/10
  • 8/10
    Czy warto przeczytać tę książkę ponownie? - 8/10
  • 9/10
    Czy bohaterowie wzbudzili sympatię? - 9/10
  • 10/10
    Czy wątek sensacyjny był zaskakujący? - 10/10
8.8/10

Fragment recenzji

Główna bohaterka powieści, Miranda, para się zawodową fotografią natury. Jest ogromną miłośniczką tej profesji – nadaje imiona swoim aparatom i obchodzi ich urodziny (czyli dzień zakupu). Przez rok mieszka na wyspie, która ma mniej niż dwa kilometry kwadratowe powierzchni. Chatę dzieli z sześcioma biologami, którzy badają populacje ryb i ptaków w okolicy. Misją Mirandy jest fotografowanie przyrody. Inni przyjmują zakłady, zgadując ile Miranda wytrzyma na wyspie – obstawiają tydzień, no może maksymalnie dwa. Jednak sytuacja będzie zgoła inna…

Sending
User Review
0/10 (0 votes)