KryminałKryminał i sensacjaRecenzjeSensacja

Niespokojna krew – recenzja nowej książki o Cormoranie Strike’u

Niespokojna krew - recenzja nowej książki o Cormoranie Strike'u

Niespokojna krew to już piąta powieść z kryminalnej serii Roberta Galbraitha. Już od dawna wiemy, że pod tym pseudonimem ukrywa się J.K. Rowling. Na kolejną opowieść o Cormoranie Strike’u i jego partnerce Robin czekaliśmy dwa lata. Czy było warto?

Niespokojna krew - recenzja nowej książki o Cormoranie Strike'u

Co wydarzyło się 40 lat temu?

W nowej książce Rowling rzuca swoich bohaterów w fabularny wir, który w takim samym stopniu kręci się wokół nowej sprawy, co codziennych problemów detektywów. Czy Cormoran i Robin rozwiążą zagadkę, jakiej nie udało się wyjaśnić przez kilka dekad?

40 lat temu w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła młoda lekarka. Ówczesne śledztwo było prowadzone nieudolnie a odpowiedzialnego za nie policjanta odesłano na „wcześniejszą emeryturę” po załamaniu nerwowym. Rodzina nigdy nie poznała prawdy. Teraz córka zaginionej postanawia wynająć Strike’a. Ten ma zweryfikować prowadzone w przeszłości śledztwo i spróbować wyjaśnić zagadkę. Biuro dostaje rok na to, żeby posunąć sprawę do przodu.

Przed wspólnikami trudne zadanie. Tymczasem oboje muszą poradzić sobie z prywatnymi problemami — Robin jest w trakcie okropnego rozwodu. Z kolei ciotka Strike’a, kobieta, która go wychowała, zmaga się ze śmiertelną chorobą.

Do tego dochodzą jeszcze wewnętrzne problemy rozwijającej się agencji detektywistycznej. W tym maczyzm i niechęć do uznania Robin za przełożoną przez jednego z nowych detektywów.

Niespokojna krew — recenzja nowej książki Rowling

Niespokojna krew to całkiem niezły kryminał. Co prawda, postać Strike’a to autorska wariacja na temat kliszy detektywa-mruka z problemami, ale mimo wszystko ma sporo uroku. Z kolei Robin swoją zewnętrzną delikatnością nie przypomina typowych bohaterek kryminałów. W dużej mierze rekompensuje szorstkość Strike’a, który bez niej mógłby być dość… ciężkostrawny.

Dodajmy do tego dość napiętą atmosferę, jaka jest między głównymi bohaterami, a która z powieści na powieść zagęszcza się coraz bardziej. Ciągnie ich do siebie, z każdą kolejną sprawą stają się sobie bliżsi i jednocześnie obojgu brakuje odwagi, żeby przepchnąć ich relację poza ramy przyjaźni.

Przeciąganie romantycznego napięcia przez kolejną powieść jest jak coraz mocniejsze nadmuchiwanie balonika. Im balonik pełniejszy, tym mniej można w nim zmieścić powietrza, a Rowling jest o krok od przesady. Czy w Niespokojnej krwi dalej dmie w ten balonik bez opamiętania? To pytanie muszę niestety zostawić otwarte, a wierzcie mi, z chęcią bym się więcej na ten temat rozpisała 😉

Śledztwo, astrologia i szaleństwo

W tej powieści ciekawe było połączenie śledztwa z astrologią. Detektywi, zagłębiając się w stare dokumenty sprawy zaginionej lekarki, odkrywają, że policjant, który pierwotnie prowadził śledztwo, zbzikował do tego stopnia, że zaczął szukać podejrzanego na podstawie horoskopów i charakterystycznych cech przypisywanych ludziom spod konkretnych znaków zodiaku. Żeby lepiej zrozumieć motywacje śledczego, muszą odnaleźć logikę w zapiskach, w których pozornie nie ma na nią miejsca.

Ogólnie cała sprawa jest bardzo tajemnicza. Kolejne tropy mieszają kroki śledczych, a czytelnikowi podsuwają kolejnych potencjalnych podejrzanych.

Akcja toczy się dość spokojnie, główne wątki są przetykane pobocznymi, więc nieśpiesznie zmierzamy ku fabularnemu punktowi kulminacyjnemu. „Nieśpiesznie” wcale nie znaczy, że czytelnik zostaje pozbawiony tego dreszczyku napięcia charakterystycznego dla kryminałów. Dreszczyk jest. Bliżej rozwiązania akcja przyśpiesza, a napięcie rośnie. Finał mnie zaskoczył, a to lubię w kryminałach.

Niespokojna krew - sprawdź w TaniaKsiazka.pl

Cormoran i warstwy

Z kolejną częścią autorka odsłania swojego bohatera nieco bardziej. Z jednej strony tłumaczy, skąd wzięła się jego szorstkość, z drugiej — stara się ją delikatnie złagodzić. Nieco więcej dowiadujemy się o tym, jak wyglądało dzieciństwo Cormorana. Dokładniej poznajemy powody, dla których nie zamierza utrzymywać kontaktu ze swoim ojcem, który nagle chciałby lepiej poznać syna, być może dlatego, że ten stał się dość sławnym detektywem. Dostajemy nowe elementy, które nieco zmieniają obraz Cormorana, jaki zdążyliśmy sobie wyrobić po lekturze poprzednich części.

Niezły, przewrotnie prowadzony kryminał

Podsumowując, sięgając po Niespokojną krew, dostajemy niezły, przewrotnie poprowadzony fabularnie kryminał. To wiele godzin czytelniczej rozrywki pełnej różnych, nie tylko kryminalnych wątków. Akcja poprowadzona jest przewrotnie i jednocześnie niespiesznie. Mimo tego, że wydarzenia nie galopują, między nimi można spokojnie odetchnąć, to od książki trudno się oderwać.

Powieść jest częścią większej całości, czy można czytać ją niezależnie? Ze zrozumieniem głównej intrygi kryminalnej nie będzie problemu. Jednak ze zrozumieniem dynamiki relacji Cormoran – Robin może być nieco trudniej, ale nie na tyle, żeby nie było to możliwe. Jeżeli pojawiają się nawiązania do poprzednich powieści, to są na bieżąco krótko wyjaśniane. To dobrze nawet z punktu tych, którzy znają poprzednie książki o Cormoranie, bo dwa lata, jakie minęły od premiery Zabójczej bieli (o starszych powieściach nie wspominając) raczej nie miały korzystnego wpływu na pamięć 😉 Myślę, że po książkę można śmiało sięgnąć nawet w oderwaniu od serii.

Niespokojną krew, nową książkę o Cormoranie Strike’u i Robin Ellacot, możecie znaleźć w tym miejscu.

Zobacz też:

Ocena Anety
  • 9/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 9/10
  • 8/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 8/10
  • 7/10
    Czy warto przeczytać tę książkę ponownie? - 7/10
  • 8/10
    Czy bohaterowie wzbudzili sympatię? - 8/10
8/10

Fragment recenzji

Niespokojna krew to całkiem niezły kryminał. Co prawda, postać Strike’a to autorska wariacja na temat kliszy detektywa-mruka z problemami, ale mimo wszystko ma sporo uroku. Z kolei Robin swoją zewnętrzną delikatnością nie przypomina typowych bohaterek kryminałów. W dużej mierze rekompensuje szorstkość Strike’a, który bez niej mógłby być dość… ciężkostrawny.

Sending
User Review
10/10 (1 vote)