KryminałPolecamyRecenzjeThriller

Matnia – recenzja najnowszego kryminału Przemka Piotrowskiego

Matnia to kolejna książka w dorobku Przemysława Piotrowskiego. Ja już jestem jego fanką (tutaj możecie przeczytać o jego książkach), stąd też ogromnie ucieszyła mnie wiadomość o wydaniu Matni. Czy i tym razem nie byłam zawiedziona? Dowiecie się poniżej. 😉

Matnia - okładka książki

Matnia – wprowadzenie

Trzydziestoczteroletniej Zuzy życie nie rozpieszcza. Wychowana w domu dziecka dziewczyna zostaje oszukana przez swego faceta. Patryk ulatnia się jak kamfora, zostawiając jej dwumilionowy dług i… bliźniaczą ciążę. Nasza bohaterka jest w totalnej rozsypce, jednak spotyka Marka. Mężczyznę wręcz idealnego, przystojnego, czułego, a co najważniejsze nie przeszkadza mu stan Zuzy.

Marek zabiera dziewczynę do Toporzyc, gdzie czeka na nich wyremontowany dom i nieco dziwaczni sąsiedzi. Niestety praca zmusza Marka do częstych wyjazdów do Niemiec, a Zuza zostaje sama wśród skrzypiących desek i trzeszczących w oddali drzew. Od czasu do czasu odwiedza ją przyjaciółka i „siostra” Agata. Jedną z nielicznych rozrywek Zuzy są spacery po wsi i okolicach, ale sąsiedzi traktują ją raczej chłodno. Kilka dziwnych zbiegów okoliczności wyprowadza ją z równowagi… I jeszcze ten policjant wypytujący o zaginioną w okolicy w zeszłym roku ciężarną Ukrainkę. No i Marek. Czasami zachowuje się co najmniej dziwnie, chociaż logicznie tłumaczy Zuzie zachowanie lokalnej, zamkniętej społeczności. Dziewczyna swój niepokój tłumaczy odmiennym stanem i hormonami. Wszystko jest w porządku. Czyżby?

Matnia – recenzja książki

Matnia to zdecydowanie „mniej mięsny” kryminał niż trylogia o Igorze Brudnym, czy poprzednia Krew z krwi. Jedno jest niezmienne – tej książki nie da się odłożyć i zająć innymi sprawami, co to to nie! Okej, może było tak, że tak jak Zuza miałam pewne przypuszczenia, ale widocznie tłumaczenia Marka obu nam wystarczyły. Chociaż jednak mimo wszystko pewien niepokój wwiercił się w tył głowy. Nie da się nie mieć podwyższonego tętna przy lekturze Matni, no po prostu się nie da!

I ten epilog! Ha! Czytajcie pana Piotrowskiego! Moim zdaniem już znajduje się na czele polskich pisarzy kryminałów. Matnia to idealna książka na te coraz chłodniejsze i dłuższe wieczory. Jestem przekonana, że dzięki temu poczujecie dogłębniej jej klimat.

No ale ten epilog… Okej, okej, już nic więcej Wam nie powiem!

Matnię znajdziecie tutaj.

Moja ocena
  • 10/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 10/10
  • 10/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 10/10
  • 9/10
    Czy książka trzyma w napięciu? - 9/10
9.7/10

Fragment recenzji

Trzydziestoczteroletniej Zuzy życie nie rozpieszcza. Wychowana w domu dziecka dziewczyna zostaje oszukana przez swego faceta. Patryk ulatnia się jak kamfora, zostawiając jej dwumilionowy dług i… bliźniaczą ciążę. Nasza bohaterka jest w totalnej rozsypce, jednak spotyka Marka. Mężczyznę wręcz idealnego. Jedną z nielicznych rozrywek Zuzy są spacery po wsi i okolicach, ale sąsiedzi traktują ją raczej chłodno. Kilka dziwnych zbiegów okoliczności wyprowadza ją z równowagi. Dziewczyna swój niepokój tłumaczy odmiennym stanem i hormonami. Wszystko jest w porządku. Czyżby?