Serial na podstawie Kirke

Będzie to opowieść z zamierzchłych czasów… kiedy to dzieci wymieniały się karteczkami z zespołami, o których mało kto teraz pamięta, a także (równie zapamiętanymi) bohaterami seriali. Pamiętacie Xenę i Herculesa? Kilkuletnia ja ich po prostu uwielbiała! Zasiali we mnie miłość do mitologii greckiej, co zostało do dzisiaj. Gdy tylko do moich uszu dotarła informacja o książce, o której opowiem Wam dzisiaj, od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Przed Wami recenzja Kirke autorstwa Madeline Miller.

Kirke – recenzja książki, zarys fabuły

Tytułowa bohaterka do końca sama nie wie, kim jest, ot – jednym z wielu dzieci Heliosa i Tetydy. Nie posiadała ani boskiej potęgi, ani urody nimf. Stała się czarną owcą, pośmiewiskiem. Do czasu, gdy spotkała na swojej drodze pierwszego śmiertelnika. Wtedy to na jaw wyszła jej siła, która może zagrozić wszystkim bogom. Została odtrącona, skazana na wieczność na wyspie na końcu świata. Owszem, miewała czasem gości, Hermesa lub krnąbrne nimfy czy driady, zsyłane przez ojców na służbę, ale prawdziwymi towarzyszami doli były jedynie zwierzęta. Cóż mogła robić Kirke na samotnej wyspie? Rozwijała swoje magiczne zdolności, by wreszcie stać się potężną czarownicą.

Los nie był dla niej łaskawy. Rzucał jej pod nogi kłody, jednak Kirke hardo stawiała czoło przeciwnościom. Poznała wiele postaci, które znamy z kart mitologii – Dedala, Minosa, Scyllę i Odyseusza. Była przy narodzinach Minotaura, napoiła nektarem uwięzionego Prometeusza. A to zaledwie krztyna jej przygód. Przecież miała żyć wiecznie, ale czy w końcu zaznała spokoju i szczęścia? Przekonajcie się sami.

Kirke – recenzja książki, wrażenia

Przede wszystkim powieść jest po prostu przepięknie wydana. Złoto-czarna obwoluta mieni się w świetle, a pod spodem? Okładkę pokrywają złociste ornamenty. Znajdziemy je również na pierwszych stronach. Aż mam ochotę postawić ją przodem na półce! Ale, ale, nie oceniajmy książki po okładce!

Kirke to wspaniale napisana opowieść, przede wszystkim o kobiecie, parafrazując opis z tyłu okładki: matce, wiedźmie, bogini, wyrzutku, kreatorce, niszczycielce. Cały wachlarz osobowości, często sprzecznych. W sumie to w każdej z nas trochę takiej Kirke siedzi, prawda? 😉

To lektura wspaniała na tę porę roku, wciąga niemiłosiernie (kolejna zaczytana podróż pociągiem za mną!), a przy tym język jest poetycki, zakres słów bogaty i czarujący. A gdybyście nie do końca pamiętali kto jest kim w mitologii, to pomocą służy słowniczek postaci umieszczony na końcu książki.

Gorąco polecam tę powieść zarówno fanom fantasy jak i nawet Pani Cherezińskiej. Kirke i Hardą naprawdę wiele łączy. Dawno żadna książka mnie tak nie urzekła. Okładka zachęca słowami: Daj się jej oczarować. Ja jestem oczarowana w stu procentach. Mam nadzieję, że Wy również. Będzie mi bardzo miło, gdy podzielicie się swoją opinią na jej temat.

Ocena Ani
  • 10/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 10/10
  • 10/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 10/10
  • 7/10
    Czy warto przeczytać tę książkę ponownie? - 7/10
  • 10/10
    Wygląd zewnętrzny książki - 10/10
9.3/10

Fragment recenzji

To wspaniale napisana opowieść, osadzona w świecie mitologicznej Grecji, przede wszystkim o kobiecie, parafrazując opis z tyłu okładki: matce, wiedźmie, bogini, wyrzutku, kreatorce, niszczycielce. Dawno żadna książka mnie tak nie urzekła.