Dzieci krwi i kości w rękach LucasFilm

Dzieci krwi i kości autorstwa Tomi Adeyemi to jedna z kilku książek w mojej biblioteczce, które przykuły moją uwagę okładką. Tak, wiem że tak nie wolno, ale cóż… A gdy jeszcze dowiedziałam się o tym, że ma być zekranizowana, chwyciłam ją bez wahania, bo ledwo ukazała się po polsku, a tu już takie plany?! Nie mogło być inaczej!

Dzieci krwi i kości – o co tyle krzyku?

Tomi Adeyemi to pisarka o nigeryjskich korzeniach. Stąd też kraina Oriszy, w której dzieje się akcja powieści, przywiodła mi na myśl Afrykę (no dobra, może i Wakandę nawet :P). Najprawdopodobniej nakierowały mnie odcienie skóry bohaterów, ale przede wszystkim opisy rytuałów, ubioru czy biżuterii, a nawet elementy boskie, tj. wierzenia mieszkańców osad czy miasteczek. To akurat odbieram za ogromny plus, bo mitologia grecka, rzymska czy nordycka może się już niektórym opatrzeć (lub nawet oczytać).

W wielkim skrócie, uważając by nie zdradzić Wam za wiele, w Oriszy żyło wiele klanów magów. Niestety, zostali oni wręcz bezlitośnie wytępieni przez rządzącego króla Sarana. Ludzie stracili nadzieję na to, że magia kiedyś do Oriszy powróci. Jednak nadarza się okazja, by coś zmienić. Zélie i jej brat Tzain podejmują to ryzyko, mimo że straż Sarana depcze im po piętach. Czy uda im się dopełnić starożytnego rytuału, zyskać przychylność bóstw i przywrócić blask magii Oriszy? Nie zepsuję Wam tego i nie puszczę pary z ust. 😉

Dzieci krwi i kości – recenzja

Dzieci krwi i kości to pierwsza część trylogii. Książka znalazła się na liście bestsellerów New York Timesa, co niewątpliwie jest ogromnym wyróżnieniem. Jak już wspomniałam wcześniej – wydanie jest wspaniałe. Poza okładką na uwagę zasługują mapy krainy, jak i rozpisane klany magów, łącznie z dziedzinami, których dotyczy ich magia.

Książka skierowana jest raczej do młodzieży, ale i ja czerpałam radość z jej czytania. Wszystko to dzięki lekkości języka, a przy tym jego poetyckości. Fakt, że motywy mogą być już czytelnikom znane (tajemnicza wizja, ważna misja, dobrzy bohaterowie ścigani przez tych złych), to strony powieści przewracałam z rosnącym napięciem, „uda im się, czy nie?„. Z chęcią sięgnę po kolejne tomy, bo ten skończył się w takim momencie… Nie, nie mogę powiedzieć! 😉

Jeśli sięgniecie po ten tytuł, nie pomijajcie notki od Autorki. Mnie zamurowało. Nie pomyślałabym, że przygody Zélie i jej przyjaciół to pewien manifest, daleki od magii, a niestety bliski naszym czasom.

Podsumowując – nie żałuję ani chwili spędzonej z tą książką, śmiało mogę ją polecić młodym (również duchem!) Czytelnikom, poszukującym ciekawej, przygodowo-fantastycznej literatury. Tak więc jeśli macie takich niedaleko, to koniecznie podrzućcie im ten tytuł!

Książkę Dzieci krwi i kości możecie znaleźć tutaj.

Moja ocena
  • 8/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 8/10
  • 8/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 8/10
  • 8/10
    Czy bohaterowie wzbudzili sympatię? - 8/10
  • 8/10
    Wizualna ocena książki - 8/10
8/10

Fragment recenzji

Dzieci krwi i kości to pierwsza część trylogii Dziedzictwo Oriszy, która znalazła się na liście bestsellerów New York Timesa, co niewątpliwie jest ogromnym wyróżnieniem. Oriszy żyło wiele klanów magów. Niestety, zostali oni wręcz bezlitośnie wytępieni przez rządzącego króla Sarana. Ludzie stracili nadzieję na to, że magia kiedyś do Oriszy powróci. Ale nadarza się okazja, by coś zmienić. Z chęcią sięgnę po kolejne tomy, mimo że jest to pozycja skierowana raczej do młodzieży.