FantastykaFantasyPolecamyRecenzje

Recenzja książki Materia Prima. Tom 3. Cień – Adama Przechrzty

Recenzja książki Materia Prima. Tom 3. Cień

Nowość od Adama Przechrzty – Cień, jest trzecim i ostatnim tomem znakomitej serii Materia Prima. Na rynku dostępne są również dwa poprzednie tomy, Adept oraz Namiestnik, a ja w ogromnym napięciu czekałem lekko ponad rok na finał przygód Olafa Rudnickiego. Muszę przyznać, że oczekiwania miałem duże, ponieważ już po pierwszym tomie świat Materia Prima mnie zafascynował i całkowicie wciągnął. Z jednej strony mamy polityczną powieść o Rzeczpospolitej w 20-leciu mięzywojennym, a z drugiej ciekawe fantasy napisane barwnym językiem. Akcja, świat i nienachalny humor sprawiły, że Adepta przeczytałem w 3 dni, a Namiestnika w niecałe dwa. Po prostu je pochłonąłem. Nie zdarza mi się to zbyt często. Serio. Gdy dowiedziałem się o dacie premiery trzeciej części myślałem, że zarwę nockę i pobije poprzednie rekordy… Niestety, tak się nie stało. Ale dlaczego – przecież to ten sam autor, ten sam świat, wreszcie wielki finał… Dlaczego? Czytajcie dalej.

Recenzja książki Materia Prima. Tom 3. Cień

Jak wspomniałem na początku Cień jest trzecim, zamykającym cykl Materia Prima, tomem opowiadającym o przygodach Olafa Rudnickiego – polskiego alchemika, aptekarza i człowieka kto pilnuje swojego nosa. Zdawało by się, że z czystego przypadku trafia w wir przepychanek politycznych, poznania magii i istot pochodzącej z Enklaw, a także najgorsze co mogło mu się przytrafić, czyli trafienie w krąg warszawskiej śmietanki towarzyskiej. Zgroza. Z czasem okazuje się jednak, że jest on człowiekiem, który świetnie odnajduje się w każdym z tych aspektów.

Wyraźnie widać, że autor dosłownie popycha go do przodu rzucając w kolejne sytuacje, czasem skutecznie zaskakując. Sprzyja temu też jedyna rzecz, której zabrakło Rudnickiemu w szerokiej gamie pozytywnych cech – asertywności. To ona, a raczej jej brak powoduje, że akcja się rozpędza. Cokolwiek by się nie działo, ktokolwiek by nie stanął na jego drodze wiadomo, że Olaf się po prostu zgodzi.

W pierwszych tomach rzeczywiście można doszukiwać się szlachetnych pobudek lub tłumaczyć sytuacją, tak w 3 części jest to do bólu uporczywe i czasami nawet niedorzeczne. Oczywiście wiele sytuacji jest przypadkowych i nie do przewidzenia, chodzi tutaj o zachowanie naszego protagonisty, który wydawałoby się, że na początku postąpiłby inaczej. Nie chcę zdradzać szczegółów i robiąc zarys tej recenzji zarzekałem się, że tego nie zrobię. Niestety muszę o czymś wspomnieć. Ślub głównego bohatera, do którego doszło pod koniec Cienia, przelał czarę goryczy i książkę rzuciłem w kąt na prawie 3 tygodnie. Czy wspominałem, że poprzednie części przeczytałem w kilka dni?

Recenzja książki Materia Prima. Tom 3. Cień – dlaczego?

W żadnym wypadku nie chodzi o to, że nie spodobał mi się sam ślub. Czy też pomysł na to, żeby nastąpił. Chodzi mi o wybrankę, o okoliczności i w końcu o płytkość całego wydarzenia i jego otoczki. Co więcej tego jak odbiera to sam Rudnicki, jak przychodzi mu to łatwo, jak mało w przeciwieństwie do poprzednich książek się nad tym zastanawia. O ile na początku cyklu Materia Prima wiele rzeczy budziło w postaciach zaskoczenie i wiele innych mieszanych uczuć, tak tutaj wszystko jest zwyczajnie w porządku. Ta sytuacja była momentem przełomowym i dla fabuły i dla mnie.

Z innej strony, tak ciekawie budowane relacje Olafa Rudnickiego z Anastazją czy Samarinem, jego towarzyszy z pierwszych tomów, bledną i przestają być tak znaczące i zażyłe jak wcześniej. Kolejne wątki zamykane są bardzo szybko, inne są nie rozwijane, przeskakiwane. Dla bohaterów wszystko przychodzi z łatwością i praktycznie bez większych konsekwencji. Bez względu na wagę sytuacji. Prawda Panie Olafie?

W okolicach 3/4 książki odniosłem wrażenie, że Adam Przechrzta chciał zakończyć tę historię. Pojawił się zawód i zdałem sobie sprawę, że to właściwe przeczucia. Finał był interesujący, nie mogę napisać inaczej, choć jednak to nie było to czego się spodziewałem. Po tym, co przeczytałem wcześniej przyjąłem go bez długich przemyśleń, w przeciwieństwie do finałów Adepta oraz Namiestnika.

Recenzja książki Materia Prima. Tom 3. Cień – czy warto?

Od razu odpowiem, że zdecydowanie tak – warto sięgnąć po cały cykl Materia Prima. Adam Przechrzta stworzył niezwykłe połączenie realiów Rzeczpospolitej targanej politycznymi i wojskowymi konfliktami z kart historii ze światem fantasy, który jest złożony, tajemniczy i jednocześnie ma wiele do zaoferowania. Co najważniejsze swoje książki napisał w taki sposób, że czyta się je bardzo sprawnie, dynamicznie i z ogromną przyjemnością. Styl i słownictwo świetnie wpasowują się w realia dawnych czasów, a opisy bardzo dobrze pozwalają sobie wszystko zobrazować. Wiele osób zwraca uwagę na rysunki przecinające karty powieści, ja nie przywiązuję do tego tak ogromnej wagi, a jednak w 3 tomach przygód Olafa Rudnickiego zawsze zatrzymywałem się na szkice. Mimo prostot, niesamowicie budują klimat.

Choć finał przygód Adepta nie do końca spełnił moje oczekiwania to Cień jest książką dobrą, stanowi część spójnej i ciekawej serii. Polecam przekonać się samemu. To nie będzie stracony czas.

Ocena Marcina
  • 5/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 5/10
  • 9/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 9/10
  • 7/10
    Czy warto przeczytać tę książkę ponownie? - 7/10
  • 6/10
    Czy bohaterowie wzbudzili sympatię? - 6/10
  • 9/10
    Czy warto przeczytać cały cykl? - 9/10
7.2/10

Fragment recenzji

Z jednej strony mamy polityczną powieść o Rzeczpospolitej w 20-leciu mięzywojennym, a z drugiej ciekawe fantasy napisane barwnym językiem. Akcja, świat i nienachalny humor sprawiły, że Adepta przeczytałem w 3 dni, a Namiestnika w niecałe dwa. Po prostu je pochłonąłem. Nie zdarza mi się to zbyt często. Serio.

Sending
User Review
0/10 (0 votes)