Recenzje

Recenzja: Brudne serca – Anna K. Kłys

Recenzja: Brudne serca - Anna K. Kłys

Kup książkę: Brudne serca - Anna KłysMiło jest dać się “przenieść” w historyczne czasy, nieważne, czy będą to czasy historii starożytnej czy najnowszej. Co prawda polskie filmy i seriale historyczne, zwłaszcza te współczesne, nieco mnie odstraszają. A to wypatrzę chiński ołówek u oficera, wiezionego przez sowietów na rozstrzelanie, a to czyjś mundur będzie nosił ewidentne ślady użycia overlocka… Lepiej już dać się porwać czarowi książki, bo scenografowie i kostiumolodzy wyobraźni czytelniczej bywają bardziej skrupulatni, niż ci realni.

„Brudne serca” A. Kłys taki czar posiadają. Jest to historia pewnego funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i ludzi, którzy ginęli z jego ręki w latach powojennych. Jak doszło do tego, że bohaterowie w rezultacie różnych wyborów życiowych znaleźli się w lesie, na linii strzału plutonu egzekucyjnego? Jakie losy zawiodły tam kierującego rozstrzelaniami ubeka? Te i inne pytania stawia Kłys, pozwalając sobie na rozmaite hipotezy i założenia. Czytając wie się, że to książka reportażowa, że dziennikarka spędziła wiele czasu nad badaniem źródeł, co chwila pojawiają się cytaty z dokumentów i relacje wszelkiej maści. Jednak przy tym autorka nie żałuje też „mięsa”, które jest budulcem dobrych historii. Jeśli czytamy o potyczce zbrojnej, to jednocześnie mamy szansę dowiedzieć się, co w tym czasie grano w kinie, o czym można było przeczytać w gazetach, co absorbowało w tym samym czasie zwykłych ludzi. Dzięki rzetelnej reporterskiej robocie nie mamy też do czynienia z gloryfikacją partyzantów i potępianiem w czambuł ich bezpieczniackiego rówieśnika. To wielka wartość  w świetle tego, co o tamtych czasach mówi się i pisze obecnie.

[custom_gallery source=”media: 2801,2803,2802″ link=”lightbox” width=”193″ height=”193″ title=”never”]

Ta sprawdzona i raz ustalona narracja rozpada się jednak w momencie, kiedy googlując w poszukiwaniu informacji o swoich bohaterach autorka nieoczekiwanie odkrywa, że w całą sprawę zamieszany jest jej ojciec. Okazuje się byłym ubekiem, zaangażowanym przed laty w dręczenie jednego z bohaterów „Brudnych serc”. Co gorsza, wiedzieli o tym fakcie wszyscy, tylko nie sama zainteresowana, popełniająca, jak się okazuje, grzech niewiedzy podczas pracy nad książką. Od tej chwili to nie ta sama autorka i nie ta sama książka. Znika pisarska swada, opowieść ulega całkowitej dezintegracji i zamiast niej mamy sterowane pulsem lęku podstawowe pytania: kim jestem, czy mam prawo pisać, jak mogło do tego dojść? Rodzina dziennikarki rozpada się, a w trakcie tego międzyludzkiego trzęsienia ziemi ona sama wśród krótkich, bolesnych fraz formułuje bardzo istotne zdanie, które dobrze określa problem większości rodzin, w ogóle większości ludzi w Polsce: „Bo mimo, że tak bardzo nie chcemy, żeby Polska po 1945 stała się państwem socjalistycznym czy wręcz sowieckim, to chyba jednak nie jest tak, że desant około 430 oficerów wyszkolonych w Kujbyszewie dał radę opleść pajęczyną intryg, szantażu i socjotechniki prawie 24 miliony ludzi”.

Okazuje się po raz kolejny, że wojna to nie tylko działania zbrojne, to przede wszystkim stan umysłu i że ta wojna nie skończyła się w 1945 roku, ale prawdopodobnie trwa do dzisiaj – w głowach większości z nas. Anna Kłys obnażając swój osobisty i rodzinny dramat pokazuje, że polskie społeczeństwo objęła przedziwna amnezja a wraz z nią mechanizm silnego wyparcia i przeniesienia. Bo czym innym niż przeniesienie jest przekonanie wielu, że śmiertelni wrogowie czyhają na nas za wschodnią czy zachodnią granicą? Oni już tu są – w nas.

Kup książkę >>