Szamo. Wszystko, co wiedziałbyś o piłce nożnej, gdyby cię nie oszukiwano - Krzysztof Stanowski

Kto za dzieciaka, biegając za piłką nie marzył o karierze sportowca, proszę podnieść rękę. Hmmm, ani jednej ręki w górze. No dobra, jest jeden strażak i tam daleko w ostatnim rzędzie kryje się jeden marzyciel – Strażnik Teksasu. Ogólnie wiadomo o co chodzi. Każdy marzył, garstce się udało.

Z perspektywy dorosłego człowieka, punkt widzenia na te sprawy zmienił się diametralnie, lecz każdy z uśmiechem na twarzy uwielbia powracać do marzeń z dzieciństwa. Za sprawą Grzegorza Szamotulskiego, bramkarza i wielokrotnego reprezentanta naszego pięknego kraju, możemy to ponownie zrobić. Co więcej, dowiemy się również za co dokładnie w dzieciństwie byliśmy skłonni oddać swój cały, acz skromny dorobek. Pan Szamotulski, z tego co można zaobserwować, jest człowiekiem niezwykle otwartym, gadatliwym i, nie da się ukryć, krnąbrnym, dlatego przewiduję, że książka sama do Was niemal przemówi. Zresztą przeczytajcie jej opis, brzmi zachęcająco.

Szamo. Wszystko, co wiedziałbyś o piłce nożnej, gdyby cię nie oszukiwano - Krzysztof Stanowski Szamo. Wszystko, co wiedziałbyś o piłce nożnej, gdyby cię nie oszukiwano – Krzysztof Stanowski

Zaczynałem jako długowłosy lewoskrzydłowy, skończyłem jako łysy bramkarz. Na piłce – w przenośni i dosłownie – połamałem sobie zęby (spytajcie mojego dentysty).

Powoływało mnie kilku selekcjonerów reprezentacji Polski i właśnie w tej sekundzie ze zdziwieniem odkryłem, że była to jedna z niewielu drużyn, z których nikt nigdy nie próbował mnie wyrzucić (poza Pawłem Janasem, ale wtedy akurat był dziabnięty, więc się nie liczy).

Grałem w piłkę w siedmiu różnych krajach, w osiemnastu klubach, u kilkudziesięciu trenerów, Dzieliłem szatnię z wirtuozami, z antytalentami, z leniami, ze śmierdzielami, z idolami, ze złodziejami, z pięknisiami, z fajnymi kolesiami, no i z pedałami też.

Strzelali mi bramki wszyscy jak leci – od Flisa z Arki Gdynia po Ronaldo z reprezentacji Brazylii. Czasami jednak udało się coś obronić, chociaż z perspektywy czasu przyznaję: w planach miałem troszkę większą liczbę skutecznych interwencji. Tak czy siak, swoje przeżyłem.

Witajcie w moim pokręconym świecie.

Wchodzicie na własną odpowiedzialność.