Książka

Bonda, Karpowicz, Kącki, czyli literacka podróż po Białymstoku

Niegdyś nieco zapomniane Podlasie, dzisiaj przeżywa w literaturze zasłużone odrodzenie. A to za sprawą polskich pisarzy młodego pokolenia, którzy tę malowniczą i wielokulturową krainę uczynili tłem dla swoich powieści. Po uliczkach Białegostoku i okolic przechadzali się już Hubert Meyer i Sasza Załuska z kryminałów Katarzyny Bondy, sfrustrowany Maciek z „Niehalo”, Grzegorz z „Gestów” Ignacego Karpowicza czy reportażysta „Gazety Wyborczej” Marcin Kącki. Gdzie byli i co zobaczyli nasi bohaterowie? Zapraszam w ekspresową podróż po Białymstoku, śladami postaci (nie tylko) literackich.

Śledzenie naszych bohaterów zaczynamy od centralnego punktu miasta – Placu Uniwersyteckiego, przy którym, jak sama nazwa wskazuje, znajduje się Uniwersytet. Budynek zabytkowy i przesycony historią, pieszczotliwie nazywany domem partii. To w nim mieściła się siedziba KW PZPR, czego pozostałości widać na każdym kroku. Bohater powieści „Niehalo” Ignacego Karpowicza kończy właśnie polonistykę i z irytacją towarzyszy swojej promotorce we wspinaczce po długich, krętych schodach Wydziału Filologicznego. Ma pecha – studiuje na słabej uczelni, pracuje za marne grosze w lokalnej gazecie, a do tego przechadza się po centrum z dwoma pomnikami – ks. Jerzym Popiełuszką oraz Józefem Piłsudskim. Czy wiedzie typowe życie typowego młodego białostoczanina? Nietrudno dopatrzeć się pewnych podobieństw…Karpowicz przedstawia w swojej książce ironiczno-groteskowy obraz Polski B., w której humor i alkohol mieszają się z narodowymi symbolami. A to wszystko w imię gorzkiego rozliczenia z rzeczywistością.

 

To w tym budynku Maciek z „Niehalo” Ignacego Karpowicza studiował polonistykę.

W piwnicy Uniwersytetu mieści się uwielbiana przez wszystkich studentów „Kotłownia” – pub, w którym młodzież bezkarnie spożywa alkohol, bez względu na porę dnia i nocy. To miejsce opisał reportażysta – Marcin Kącki. Z jego kontrowersyjnej książki „Biała siła, czarna pamięć” dowiadujemy się, że właścicielem osławionego przybytku jest nie kto inny, jak Staszyn – człowiek, który w młodości wytatuował sobie na plecach dwie swastyki. Pub Staszyna mieści się pod podłogą (o ironio!) wydziału Historyczno-Socjologicznego. Czy Maciek tam bywał? Niewykluczone.

 

Kotłownia

Kotłownia – pub mieszczący się w budynku Uniwersytetu.

Jeśli dotarliśmy już z promotorką na pierwsze piętro domu partii, z pięknego balkonu możemy podziwiać widok na ulicę Skłodowską. Na jej końcu inny bohater Karpowicza, tym razem z powieści „Gesty”, przesiadywał w Hortexie – bodaj najsłynniejszej białostockiej kawiarni. Stąd już niedaleko do szpitali, w których miał nieprzyjemność zostawiać swoją schorowaną matkę. W Hortexie obaj bohaterowie mogliby zamówić porządny, tani obiad, pyszne ciasto lub… tort na wesele. Same „Gesty” zaś to opowieść o przeszłości, emocjach, rzeczach ostatecznych. Białystok zyskuje w nich, w przeciwieństwie do poprzedniej książki Karpowicza, bardziej realne kształty. Przestrzeń miasta przechowuje wspomnienia z przeszłości i pomaga głównemu bohaterowi w ich odkrywaniu.

Wracając do widoku z balkonu, jeśli spojrzymy w prawą stronę, naszym oczom ukaże się wielki nasyp z górującym nad centrum pomnikiem. Pod tonami piachu, obecnie wypielęgnowanego parku z ławkami i placami zabaw, znajduje się cmentarz żydowski. Jak przypomina Kącki, Białystok jeszcze przed wojną zdominowany był przez mieszkańców wyznania mojżeszowego. Dzisiaj niewielu białostoczan pamięta, po czym stąpają, odpoczywając w cieniu drzew. Kącki dokładnie opisuje także okoliczności powstania PRL-owskiego pomnika, a także jego najnowszego elementu – napisów Bóg-Honor-Ojczyzna. Ale Białystok to miasto sprzeczności, dlatego nikogo już nie dziwi pomnik ku chwale poległych w walce o Polskę Ludową, z narodowościowymi napisami, stojący na zasypanym cmentarzu żydowskim. W swoim reportażu Kącki wytyka miastu jego wszystkie wariactwa.

 

pomnik

Pomnik na zasypanym cmentarzu żydowskim.

Jeśli puścić się spacerem po ulicy Skłodowskiej, a później parkiem, można dojść do starej fabryki, w której obecnie mieści się galeria handlowa Alfa. To w niej Aleksandra z powieści „Florystka” Katarzyny Bondy prowadziła swoją kwiaciarnię. Kryminał Bondy oddala nas z centrum Białegostoku i kieruje w stronę osiedli mieszkaniowych. Na pierwszy plan wysuwają się dwa – zabytkowe, drewniane Bojary, na których mieszkała zamordowana Zosia Sochacka, a także Dziesięciny – największe blokowisko, w którego rejony lepiej nie zapuszczać się po zmroku.

 

Bojary

Zabytkowy dom na Bojarach. To w jednym z takich drewnianych budynków mieszkała Zosia.

Kolejnym okrytym ponurą sławą miejscem jest las Pietrasze, gdzie przecinają się białostoczanom drogi Erosa i Tanatosa. Z jednej bowiem strony słynie on jako idealne miejsce na zakończenie swojego żywota (w książce Doman nazywa ten las Lasem Wisielców), z drugiej zaś znajduje się tu uwielbiane przez młodzież tzw. Wzgórze Miłości, na którym mogą bezkarnie oddawać się cielesnym uciechom na łonie natury. Na swoje nieszczęście, mała Zosia uciekała tam, by pobyć w samotności i podziwiać piękną panoramę miasta. Przebywała także w Parku Zwierzynieckim, który w istocie jest lasem mieszczącym się w niedalekim oddaleniu od centrum. Hubert Meyer, profiler policyjny, bohater Katarzyny Bondy, tropiąc okrutną zbrodnię dokonaną na małej dziewczynce, sam w międzyczasie zachwyca się zielonością Białegostoku. Nie ma co się dziwić, to miasto potrafi zaskoczyć, nie tylko naszych bohaterów.

Kup książki z Białymstokiem w tle w sklepie internetowym TaniaKsiazka.pl >