Dziennik pisany później to najnowsza książka, która wyszła spod pióra Andrzeja Stasiuka, jednego z najbardziej znanych, polskich reportażystów i pisarzy. Autor po raz kolejny udowadnia swój mistrzowski kunszt słowa. Jeśli do tej pory nie mieliście okazji sięgnąć po jego książki, to właśnie nadarza się idealna okazja by to zmienić. Jeśli zaś w domowej biblioteczce macie już książki Stasiuka to wiecie, że warto sięgnąć również po tę najnowszą.

Dziennik pisany później broni się sam

Trudno oddać słowami to, co w tak idealny i prosty sposób przekazuje pisarz ze swoich podróży. Styl nie do podrobienia, niezwykła lekkość pióra i na pozór prosta historia, która wciąga czytelnika bez reszty. A kiedy odbiorca przewraca ostatnią stronę ma w głowie mnóstwo myśli i zmuszony jest poddać się chwili refleksji. Oto fragment, który najlepiej oddaje charakter najnowszej książki Stasiuka:

Jadąc przez Banja Lukę, rozmyślałem o niej. Wśród, ruin, grobów i pól minowych. Rozmyślałem o tym, jak leży na wznak między Wschodem a Zachodem. Leniwa i senna. W tych nieśmiertelnych brzózkach. Na piachu. Dłubie w nosie, kręci kulki i marzy o własnym losie. O przyszłym zamążpójściu, o dawnych gwałtach albo że pójdzie do klasztoru. W Banja Luce o tym myślę, gdy pada deszcz i szukam wylotówki na Chorwację, na Węgry, bo już wracam. Myślę o niej w Jajcu i myślę w Travniku. Jak się czasami przewraca na bok w tych wiekuistych brzózkach, w tych piaskach wieczystych, wspiera na łokciu i patrzy na widnokrąg, gdzie się podnoszą pokusy wielkich miast, brylantowe wieżowce, chorągwie z pięknymi herbami firm globalnych i gdzie światło lucyferycznie odbija się od chmur, składając w obcojęzyczne napisy głoszące chwałę nadchodzącego wyzwolenia, które niczym bezlitosna fala zatopi stare, a ocali nowe.

Za to ją kocham. Za to patrzenie. Za to leżenie na boku. I sobie obiecuję, że jak tylko wrócę z tych beznadziejnych Bałkanów, to ją zaraz opiszę. Kilometr po kilometrze, hektar po hektarze, gmina po gminie, wymieniając te wszystkie nazwy jak zaklęcia, jak modlitwy, jak litanie, arko przymierza, domie złoty, wieżo z kości gdzieś koło Małkini, gdzieś koło Bełżca.

Książkę Dziennik pisany później znajdziecie tutaj. Gorąco polecamy!